Korupcja była, jest i chyba już na zawsze będzie istotą rzeczywistości Ukrainy. Roman Dmowski przewidział to „zbiegowisko aferzystów” jeszcze w roku 1930 pisząc o przyszłym, „niepodległym” państwie ukraińskim te jakże prorocze słowa;
«Nie ma siły ludzkiej, zdolnej przeszkodzić temu, ażeby oderwana od Rosji i przekształcona na niezawisłe państwo Ukraina stała się zbiegowiskiem aferzystów całego świata, którym dziś bardzo ciasno jest we własnych krajach, kapitalistów i poszukiwaczy kapitału, organizatorów przemysłu, techników i kupców, spekulantów i intrygantów, rzezimieszków i organizatorów wszelkiego gatunku prostytucji: Niemcom, Francuzom, Belgom, Włochom, Anglikom i Amerykanom pośpieszyliby z pomocą miejscowi lub pobliscy Rosjanie, Polacy, Ormianie, Grecy, wreszcie najliczniejsi i najważniejsi ze wszystkich Żydzi. Zebrałaby się tu cała swoista Liga Narodów…
Te wszystkie żywioły przy udziale sprytniejszych, bardziej biegłych w interesach Ukraińców, wytworzyłyby przewodnią warstwę, elitę kraju. Byłaby to wszakże szczególna elita, bo chyba żaden kraj nie mógłby poszczycić się tak bogatą kolekcją międzynarodowych kanalii.
Ukraina stałaby się wrzodem na ciele Europy; ludzie zaś marzący o wytworzeniu kulturalnego, zdrowego i silnego narodu ukraińskiego, dojrzewającego we własnym państwie, przekonaliby się, że zamiast własnego państwa, mają międzynarodowe przedsiębiorstwo, a zamiast zdrowego rozwoju, szybki postęp rozkładu i zgnilizny.»
Niestety „proroctwo” Dmowskiego sprawdziło się więcej niż podwójnie.
Od początku „niepodległej” Ukrainy kraj ten wyróżniał się od innych skalą niespotykanej gdzie indziej obecnością „międzynarodowych kanalii”, skalą przestępczości gospodarczej, korupcji, prostytucji, politycznego bandytyzmu i pospolitego gospodarczego złodziejstwa. Po obaleniu przez Amerykanów drogą puczu roku 2015 prezydenta Wiktora Janukowycza zapadła w Kijowie decyzja o utworzeniu Narodowego Biura Antykorupcyjnego Ukrainy (NABU). „NABU jest nowym organem w ukraińskim systemie prawnym, utworzonym po rewolucji godności w celu oczyszczenia władz z korupcji, a także w celu zbudowania i rozwoju odnoszącego sukcesy społeczeństwa i skutecznego państwa” – napisano górnolotnie na stronie internetowej nowej instytucji.
Decyzję powołania podjął 14 października 2014 roku parlament Ukrainy.
„Głównym zadaniem Biura jest zwalczanie przestępstw korupcyjnych popełnianych przez wysokich urzędników, uprawnionych do pełnienia funkcji państwowych i samorządowych, które stanowią zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego” – podano na stronie internetowej Nabu. Nabu – w mitologii babilońskiej syn pogańskiego boga Marduka i Sarpanitu, mąż Nanaji (lub Taszmetu w Asyrii), bóg wiedzy, mądrości, proroctw i literatury. Utożsamiany z planetą Merkury. Merkury (łac. Mercurius) – rzymski bóg handlu, zysku i kupiectwa; także złodziei i celników, posłaniec bogów.
Czyli Merkury i Nabu to ten sam diabeł, diabeł bandytów i złodziei.
Według mitologii Nabu zesłał ludziom pismo, tabliczkę glinianą i rylec służące do pisania. Taki uczony bożek, trochę jakby żydowski, ale jednak pogański. Handlować trzeba uczyć się! Zwykle największy złodziej krzyczy – łapaj złodzieja! 15 maja 2023 NABU zatrzymało przewodniczącego Sądu Najwyższego Ukrainy Wsiewołoda Kniazjewa w związku z przyjęciem łapówki w wysokości 3 mln dolarów. Według NABU łapówka miała skutkować podjęciem korzystnych decyzji w interesie właściciela grupy „Finanse i Kredyt”, Konstantina Żewago.
– To jak dotąd największa sprawa związana z wymiarem sprawiedliwości – mówi Semen Kryvonos, szef krajowej agencji antykorupcyjnej (NABU). W tej sprawie zatrzymana została jeszcze jedna, nieznana z imienia i nazwiska osoba, najbliższy współpracownik Kniazjewa.
Łapówki pochodziły od ukraińskiego miliardera Konstantyna Żewago. Został on aresztowany we Francji w grudniu, podejrzany o pranie brudnych pieniędzy, przemyt na wielką skalę i defraudację w swoim rodzinnym kraju.
W poniedziałek 15 maja 2023 późnym wieczorem służba prasowa Krajowego Biura Antykorupcyjnego (NABU) poinformowała, że funkcjonariusze organów ścigania ujawnili „wielką korupcję w Sądzie Najwyższym, a mianowicie schemat pobierania nienależnych korzyści przez kierownictwo i sędziów Sądu Najwyższego”. NABU obiecało, że wkrótce poinformuje o szczegółach później. Następnie kilka ukraińskich ośrodków przekazu, powołując się na własne źródła, podało, że chodzi o prezesa Sądu Najwyższego Wsiewołoda Kniazjewa. Przeszukano również wielu sędziów Wielkiej Izby Trybunału. Afera ma charakter rozwojowy.
16 maja NABU i Prokuratura Antykorupcyjna (SAP) przeprowadziły odprawę, na której potwierdziły zatrzymanie Kniazjewa i jego adwokata – korupcyjnego pośrednika. Funkcjonariusze organów ścigania nie mogą zatrzymać sędziego bez zgody Najwyższej Rady Sądownictwa – jedynym wyjątkiem jest sytuacja, gdy osoba zostaje zatrzymana w trakcie lub bezpośrednio po popełnieniu przestępstwa lub gdy próbuje uciec, dlatego Kniazjewowi wręczono gotówkę 3 mln dolarów i nagrano to.
Według szefa SAP Oleksandra Klymenko, detektywi dowiedzieli się o aferze korupcyjnej z udziałem sędziów Sądu Najwyższego na początku tego roku:
„W trakcie śledztwa odnotowaliśmy faktyczne istnienie w Sądzie Najwyższym tzw. tylnego biura na zapleczu – izby adwokackiej, która pod pozorem świadczenia usług adwokackich przyjmuje łapówki.
Izba adwokacka działała jako pośrednik między szefostwem Sądu Najwyższego i osobami, które chciały „posmarować” swoje sprawy w sądzie w celu uzyskania korzyści drogą przestępstwa. Dotyczyło to nie tylko orzeczeń Sądu Najwyższego, ale także większości innych sądów na Ukrainie. Inne fakty zostaną poddane ocenie prawnej podczas śledztwa procesowego. Obecnie toczą się przygotowacze czynności śledcze przeciwko pozostałym sędziom.”
Dyrektor NABU Siemion Krivonos nazwał sprawę „największym ujawnieniem w całej historii agencji antykorupcyjnych”.
„Odnotowaliśmy szereg kontaktów między właścicielem grupy finansowej Finanse i Kredyty a jednym z właścicieli kancelarii prawnej służącej do tuszowania działalności przestępczej. Umawiali się oni na przekazanie nielegalnych korzyści wysokim urzędnikom sądowym w celu uzyskania korzystnych wyroków dla przestępczych przedsiębiorców. Już kilka dni po nawiązaniu kontaktów spotkanie miało odbyć się 15 marca. A ze względu na wcześniejsze porozumienie spotkanie to zostało przełożone na inny termin. Rozpoczęło się gromadzenie środków od biznesmena do prawnika, a już 19 kwietnia Sąd Najwyższy podjął korupcyjną decyzję. I nawet po tym adwokat, członek tej grupy przestępczej, otrzymał od kierownictwa Sądu Najwyższego polecenie rozdysponowania tej bezprawnej korzyści wśród członków grupy przestępczej, czyli sędziów. 3 maja agerzyści otrzymali pierwszą część świadczenia” – opowiedział Kryvonos.
Następnie służba prasowa NABU podała, że początkowo kwota łapówki wynosiła 1,35 mln dolarów, a 15 maja – druga transza środków: 450 tys. dolarów. Następnie Kniazjew i jego prawnik zostali zatrzymani.
Nie doręczono im jeszcze aktu oskarżenia. Wcześniej sprawa kwalifikowana była na podstawie części 4 art. 368 (przyjmowanie łapówki) oraz części 4 art. 369 (oferowanie łapówki) Kodeksu karnego.
Po doręczeniu aktu oskarżenia prokuratorzy muszą zwrócić się do Naczelnej Rady Sądownictwa o uzyskanie zezwolenia na pociągnięcie sędziego do odpowiedzialności karnej, aresztowanie i usunięcie go z urzędu. Jeśli rada wyrazi na to zgodę, prokuratura może wystąpić o zastosowanie środka zapobiegawczego do Najwyższego Sądu Antykorupcyjnego. Jeśli Naczelna Rada Sądownictwa nie wyrazi zgody, Prokuratorzy nie będą mieli takiego prawa.
Prokuratorzy nie podali ani nazwiska zatrzymanego prawnika, który prawdopodobnie przekazał pieniądze Kniazjewowi, ani nazwy kancelarii. Według źródeł Suspilnego chodzi o adwokata Olega Goretskiego, wspólnika zarządzającego kancelarii „Goretskij & Partners”. Dziennikarze nie mogli zadzwonić do firmy, aby zweryfikować te informacje — nikt nie odpowiadał na telefony na numery podane na stronie internetowej.
Na ujawnionych przez Prokuratorów taśmach z podsłuchu mowa jest o przedstawicielu Sądu Najwyższego, którego nazwisko w śledztwie nie jest znane. Jednak podczas odprawy Prokuratorzy poinformowali, że w tej sprawie pracuje tajny detektyw. W rozmowie z „osobą zaufaną”, prawdopodobnie prezesem SN, wymienia Olega Goretskiego jako pośrednika, z którym „osoba zaufana” miała dzielić część środków za usługi.
Skoro Wsiewołod Kniaziew, relatywnie młody sędzia uważany za nadzieję ukraińskiego wymiaru sprawiedliwości przyjmuje 3 mln dol. w gotówce i daje się nagrać służbom, to znaczy, mimo wojny korupcja w Ukrainie trzyma się całkiem nieźle, że w Ukrainie wymiaru sprawiedliwości po prostu nie ma – napisał w Rzeczpospolitej Bogusław Chrabota.
„Chcemy walczyć z korupcją, ale nie metodami na skróty. Choroba korupcji dotyczy zresztą nie tylko sądów i innych organów władzy. Przeżarła całe nasze społeczeństwo. Jedną z przyczyn jest słabość gospodarki, która powoduje brak pieniędzy w budżecie. (…) To zresztą działa też w drugą stronę, bo korupcja osłabia gospodarkę. Wierzę jednak, że ten zamknięty krąg rozerwiemy, a reforma sądownictwa jest jednym ze sposobów, by tak się stało. (…) Powinny też sprawnie działać policja i nasze Narodowe Biuro Antykorupcyjne, by wykrywać takie przypadki. Oczywiście jest tu też duża rola sądów, by karały osoby winne korupcji. Najważniejsze jednak, by do takich sytuacji w ogóle nie dochodziło”– mówił na łamach „Rzeczpospolitej” ledwie 1 marca Wsiewołod Kniaziew, prezes Sądu Najwyższego Ukrainy.
„Właśnie został zatrzymany przez agentów Narodowego Biura Antykorupcyjnego Ukrainy (NABU) z poważnymi zarzutami korupcyjnymi. Biuro zaprezentowało mocne dowody, nagrania telefoniczne i gotówkę w wysokości 3 mln dolarów. Sprawa – jak słyszy się w Kijowie – jest rozwojowa. W kręgu podejrzeń pozostaje 18 sędziów i poważne biuro prawne, przedmiotem korupcji miała być sprawa ważnego oligarchy” – pisze Bogusław Chrabota.
„Co o tym myśleć? Czy aby perspektywa, że służby Zełeńskiego zabrały się poważnie za walkę z korupcją jest właściwa? Tak i nie. Bo trudno zaprzeczyć, że rozmontowanie układu korupcyjnego w Sądzie Najwyższym to okrutna lekcja dla całego wymiaru sprawiedliwości w Ukrainie, więc solidna profilaktyka. Ale jaka pewność, że inni wyciągną z tego wnioski? Skąd wiara, że przełoży się na zwiększenie poziomu etycznego całego sądownictwa?”
„Można też cały problem widzieć zupełnie inaczej. Nie jako dowód skutecznej walki z patologia, ale jako diagnozę patologii. Skoro bowiem Kniaziew, relatywnie młody, 43-letni sędzia uważany za nadzieję ukraińskiego wymiaru sprawiedliwości przyjmuje 3 mln dolarów w najbardziej prostacki sposób, czyli w gotówce i daje się służbom nagrać, to znaczy, że w Ukrainie wymiaru sprawiedliwości po prostu nie ma. W zamian mamy do czynienia z ordynarnym systemem korupcyjnym, którego państwu, mimo ponad roku wojny, nie udało się wyplenić.”
„W świetle tego oczywiste wydają się pytania o to, jak głęboko sięga ten system? Czy aby obejmuje tylko sądy? Policję? Przepuszczającą uciekających przed poborem mężczyzn straż graniczną? Dlaczego też nie administrację lokalną, centralną, czy wojskową? I w jakim stopniu wszystkim im wierzyć, zwłaszcza gdy wojna wyzwala kolejne strumienie pieniędzy przekazywanych Kijowowi przez Zachód?
Daleko mi do czczych oskarżeń, ale sprawa Kniaziewa to osobista klęska Zełeńskiego i jego wizji stojącej po jasnej stronie mocy, bohatersko walczącej ze złem Ukrainy. Sprawa powinna być też lekcją dla łatwowiernych partnerów Kijowa, wobec których od dawna Kijów prezentuje postawę czysto roszczeniową. Wnioski na przyszłość są w całej tej sytuacji proste: wspierać Kijów tak mocno, jak się tylko da, ale sprawdzać po kilka razy jak zostało wydane każde euro i słać następne dopiero po sprawdzeniu. To wnioski dla zaprzyjaźnionych rządów i struktur międzynarodowych. Na zaufanie biznesu Ukraina będzie czekała przez lata.”
Bogusław Chrabota stawia pytania i ostrożnie formułuje wnioski. Wszystko to smutne, ale jednak budzące nadzieję.
Czyżby takie zwykłe myślenie w Polsce nie zaginęło jeszcze całkowicie? Czyżby totalitana, wojenna cenzura w Warszawie nie była aż tak szczelna i pozwalała jednak na jakieś publiczne stawianie pytań?
Czyżby probanderowski, propagandowy amok w Warszawie dostał zadyszki?
Może jednak Polacy nie będą musieli wysyłać swojej młodzieży na Ostftonten, może Polacy nie będą musieli ginąć za złodziejskie biznesy chazarskich oligarchów na Ukrainie, za niespotykaną w świecie grabież Ziem kijowskiej Rusi, noszących dziś tę sztuczną, (wymyśloną przez nie wiadomo przez kogo) nazwę Ukrainy.
Czyżby jakieś oznaki myślenia pojawiają się wreszcie w Polsce?
Może w końcu skończą się cierpienia Ukrainy? Może uda się rozgonić to zbiorowisko aferałów całego świata? Może Ukraina przestanie być wrzodem na ciele Europy? Może jeszcze da się uratować Polskę?
Może jeszcze da się uratować Pokój? Może? Daj Bóg! Boże zmiłuj się!
Bogdan Kulas